
[Konkurencje łucznictwa konnego.]
Kodeks Postępowania z Koniem
Przy wszelkich zawodach konnych, nawet w dyscyplinach nie zrzeszonych w Federation Equestre Internationale, powszechnie uznaje się za obowiązujący KODEKS POSTĘPOWANIA Z KONIEM FEI, który można streścić przytaczając trzy najważniejsze punkty:
1. Koń jest najwyższym dobrem we wszystkich dyscyplinach jeździeckich.
2. Dobro konia jest ważniejsze od interesów hodowców, właścicieli, trenerów, jeźdźców, organizatorów i sponsorów zawodów oraz innych osób.
(...)
8. Koń jako istota zywa nie może być poddawana metodom treningu i jazdy uznawanych przez FEI za brutalne.
Pełny tekst KODEKSU można (i należy!) przeczytać TUTAJ
Ilustracją do tekstu jest składanka scen z najpopularniejszych na świecie konkurencji,
czyli koreańskiej, węgierskiej i mogu (43MB), nakręconych na EOCHA 2008
którą można ściągnąć TUTAJ

Łucznictwo konne jako sport.
Zachęcał bym do wzięcia udziału w zawodach nawet osoby, których rywalizacja sportowa specjalnie nie interesuje. Jest to bardzo cenne doświadczenie, które pokazuje, że strzały śmiesznie łatwe do wykonania na treningu przestają być takie proste, gdy tylko łucznikowi trafi do krwi trochę adrenaliny.
Ktoś zainteresowany np. głównie rekonstrukcją historyczną też powinien się przekonać jak to jest, gdy od celności strzału naprawdę coś zależy - choćby tylko pozycja w rankingu a nie możliwość zjedzenia kolejnego posiłku czy przeżycia bitwy, jak to dawniej bywało.
Liczba zawodów organizowanych w Polsce nie jest jeszcze duża, i trudno się dziwić, bo parę lat temu nie było ich wcale, ale będzie rosła. A jeśli ktoś chce, to całkiem niedaleko, tam gdzie ludzie częściej mają własne konie i generalnie więcej pieniędzy, to znaczy w Niemczech, zawodów jest już kilkanaście w roku i są one zazwyczaj otwarte dla wszystkich chętnych.
Odbywające się współcześnie zawody podzielić można na dwa rodzaje, a mianowicie te rozgrywające się w szrankach, czyli w sytuacji gdy koń porusza się wyznaczonym w jakiś sposób torem (np. konkurencja węgierska, koreańska), oraz odbywające się na mniej lub bardziej otwartej przestrzeni, w których duże znaczenie ma kierowanie koniem (np. mogu, strzelanie na daleką odległość czy terenowe).
Zawody pierwszego typu dominują na świecie i dzieje się tak nie bez powodu: umożliwiają start również mniej wprawnym zawodnikom, wyszkolenie do nich koni jest stosunkowo proste i ogranicza się właściwie tylko do przyzwyczajenia ich do łuku, dzięki czemu łatwo zapewnić zawodnikom odpowiednią liczbę wierzchowców, a wreszcie goście startujący na pożyczonych koniach nie są w dużo gorszej sytuacji niż ci, którzy jadą na własnych. A to bardzo ważne, bo nie każdy łucznik posiada własnego konia, a większości szczęśliwych posiadaczy nie stać na przewożenie ich na bardziej odległe zawody (nie mówiąc już np. o Korei...). W żadnym razie nie chcę powiedzieć, że są to dyscypliny łatwe (zwłaszcza konkurencja węgierska, ze strzałami na spore odległości i pod ostrymi kątami), ale nacisk położony jest w nich przede wszystkim na umiejętności łucznicze.
Konie udostępniane zawodnikom nie są losowane, lecz rozdzielane wedle postury jeźdźca, jego szacowanych umiejętności jeździeckich i przede wszystkim tego, czy woli przejazdy szybkie czy wolniejsze. Oczywiście ilość przejazdów na jednego konia nie może być za duża, więc nie wszyscy dostają takie zwierzaki, które się im najbardziej podobają, ale zazwyczaj udaje się zadowolić większość.
Po próbnych przejazdach następują jeszcze pewne przetasowania, gdy okazuje się, kto sobie z kim nie radzi.
Szczęśliwi posiadacze własnych koni obserwują to zamieszanie z pełnym wyższości uśmiechem (i mają rację...), ale często się zdarza, że pożyczą swojego zwierza jakiemuś zaprzyjaźnionemu przeciwnikowi. Sześć przejazdów galopem pod jedną osobą to nie jest jakieś ogromne obciążenie. Natomiast raczej nie przekracza się proporcji trzech zawodników na jednego konia, a i to z jakimś dłuższym odpoczynkiem między przejazdami.
Czasu na odpoczynek jest zazwyczaj dość, bo jeszcze nie widziałem zawodów, gdzie byłby więcej niż jeden tor, co przy 40-50 uczestnikach oznacza rozciagnięcie przejadów praktycznie na cały dzień.
Nie ma ograniczeń jeśli chodzi o sprzęt, sama natura strzelania z konia eliminuje rozmaite celowniki czy inne współczesne gadżety. Również materiał na promienie strzał jest dowolny, mogą to być również promienie aluminiowe czy karbonowe. Mimo to nie sądzę, żeby łucznik posługujący się drewnianymi strzałami był w dużo gorszej sytuacji. Jak się dobrze strzeli, to się trafi.
Mile widziane jest startowanie w strojach historycznych, ale na razie na żadnych zawodach nie jest to obowiązkowe - osoby dbające o swoje bezpieczeństwo mogą używać współczesnego stroju jeździeckiego łącznie z kaskiem etc. (przy czym od razu warto wspomnieć, że najlepiej strzela się w kasku bez daszka).
Natomiast zakładanie kasku do stroju historycznego, choć nie zabronione, to delikatnie mówiąc obciach...
W tej chwili największą renomę pośród szerokiego grona łuczników konnych (czyli poza szkołą Kassaia, która ma swoje własne, zamknięte zawody) mają EOCHA, czyli otwarte mistrzostwa Europy, oraz międzynarodowe zawody w Sokcho w Korei.
Festiwal w Fort Dodge w USA przestał być organizowany.
KONKURENCJA WĘGIERSKA
Bardziej szczegółowy opis konkurencji węgierskiej
Jest to konkurencja wprowadzona przez znanego węgierskiego łucznika Kassai Lajosa i rozgrywana na większości międzynarodowych zawodów. Swoją popularność zawdzięcza sprytnie obmyślonym regułom, które przy odpowiedniej taktyce umożliwiają zajęcie dobrego miejsca zarówno na szybkim jak i na wolnym koniu, jak kto lubi.
Tor do tej konkurencji, wyznaczony szrankami, ma długość 90m i jest podzielony stojącymi z lewej strony wysokimi słupami na trzy 30m odcinki: strzelanie do przodu, strzanie w lewo i strzelanie do tyłu.
Odpowiednio do tych trzech stref mamy również trzy tarcze, wszystkie zawieszone na jednej konstrukcji stojącej po lewej stronie na wysokości środka toru, w odległości 9m od niego. Między pierwszym i drugim słupem możemy strzelać tylko do pierwszej tarczy, tak wiele strzał jak tylko zdążymy. Między drugim a trzecim słupem strzelamy do drugiej tarczy, a między trzecim a czwartym do ostatniej. Trafienia w "niewłaściwe" dla danego odcinka toru tarcze są nieważne. Najwyżej punktowany jest strzał do tyłu, potem w przód a najmniej "cenny" jest strzał w bok, najłatwiejszy technicznie i na najmniejszą odległość.
Norma czasu na przejechanie toru to 16 sekund i jeśli trafiliśmy choć jedną strzałą, to za każdą sekundę poniżej normy otrzymujemy 1 dodatkowy punkt. Dobry rezultat można więc uzyskać zarówno jadąc wolno i strzelając dużo (i celnie), ale również nastawiając się tylko na 2-3 strzały a 'zarabiając' na bardzo krótkim czasie przejazdu, bądź stosując jakąś pośrednią taktykę.
KONKURENCJA KOREAŃSKA
Bardziej szczegółowy opis konkurencji koreanskiej
Opracowane przez FWHA reguły zawodów oparte są na tradycyjnych koreańskich zasadach. Charaktryzują się szybkimi przejazdami i strzałami z dość niewielkich odległości, ale precyzyjnymi. Rozgrywane są w szrankach z 1-5 identycznymi tarczami ustawionymi po lewej stronie, w odległości 5m od toru, do każdej z tarcz strzela się tylko jedną strzałę. Zawody rozgrywa się w trzech etapach, różniących się rozstawieniem tarcz i długością toru.
Są to:
One shoot - tor długości 120m i jedna tarcza umieszczona na środku w pozycji do strzału w bok, norma czasu 15 sekund.
Double shoot - taki sam tor i norma czasu jak poprzednio, ale z dwiema tarczami, jedną ustawiona do strzału w przód a drugą dziesięć metrów dalej, ustawioną do strzału w tył.
Multiple shoot - tor długości 160m, pięć tarcz ustwionych do strzału w bok, co 30 metrów, norma czasu 20 sekund. W tym etapie aby zaliczyć przejazd zawodnik musi trafić przynajmniej trzy tarcze z pięciu.
Za przejazd poniżej normy czasu zawodnikowi dodaje się, a za przejazd zbyt długi odejmuje punkty: za każdą sekundę 1 punkt.
GONITWA MOGU
Bardziej szczegółowy opis konkurencji mogu
Konkurencja znana pod koreańską nazwą MOGU polega na tym, że jeden lub kilku łuczników konnych goni galopem i stara się trafić w kulę ciągnioną na linie za koniem. Jest to zabawa tylko dla doświadczonych jeźdźców, ponieważ konie z reguły cwałują najszybciej jak potrafią, a jeźdźcy z lekkim szaleństwem w oczach starają się strzelić niezależnie od sytuacji czy pozycji względem kuli, za każdą cenę... Upadki są nierzadkie, ale za to zabawa - niesamowita! Tor ma zazwyczaj długość 150-200 metrów i szerokość kilkudziesięciu, uciekający jedzie mniej więcej na jego środku i po linii prostej, natomiast łucznicy manewrują starając się zająć jak najlepszą pozycję do strzału. Oczywiście im większa ilość startujacych, tym bardziej sobie nawzajem przeszkadzają... Dobry koń, który daje się łatwo kierować przy takiej szybkości i w podnieceniu, jest tu nieocenionym atutem.
Kula MOGU ma wielkość około 60cm i zrobiona jest ze szkieletu z powiązanych elastycznych witek (np. wikliny) obszytego mocnym, białym płótnem. Zawodnicy używają tępo zakończonych strzał z grotami owiniętymi w szmatkę nasączoną tuszem, które odbijają się od kuli pozostawiając na płótnie kolorowe plamy - ostre strzały, które by w niej utkwiły zostałyby zaraz złamane. Poza tym można strzelać obok lub nawet pomiędzy innymi zawodnikami ryzykując tylko siniaka.
Jak głosi hasło, które nosiła na koszulce pewna bardzo miła Niemka: REAL MEN PLAY MOGU!
KABAK
Bardziej szczegółowy opis konkurencji kabak
Kabak tarzi, czyli z tureckiego konkurencja kabak (pisana również w zangielszczonej formie 'qabaq') to strzelanie niemal pionowo w górę, do celu umieszczonego na wysokim słupie.
Była znana i lubiana na całym Bliskim Wschodzie, w Turcji, Persji, krajach arabskich, ale ćwiczono się w niej również w XVI-XVIIw. Polsce, pod nazwą 'fantazja'.
Słup ma wysokość minimum 7,5-8 metrów, ale może być i dwukrotnie wyższy. Cel na jego szczycie jest kulisty (prawdopodobnie pierwotnie była to po prostu dynia, stąd zresztą pochodzi nazwa całej konkurencji, bo kabak to właśnie dynia), albo w formie płaskiego talerza i nie ma wyznaczonych żadnych pól, liczone jest trafienie lub jego brak. Ponieważ współczesne zawody tego typu dopiero zaczynają być organizowane (warto wiedzieć, że w tej dziedzinie nasi koledzy z Krakowa dzierżą palmę pierszeństwa, o przysłowiowy 'krótki łeb' wyprzedziwszy Turków), więc nie dorobiły się jeszcze ogólnie uznawanego zestawu reguł, zwykle jednak punktacja zależy od tego, z jakiej pozycji jeździec oddał celny strzał.
Do tej konkurencji, z uwagi na bezpieczeńtwo widzów (co rzuciliśmy w górę musi gdzieś spaść...) często uzywa się strzał z tępymi grotami i opierzeniem typu flu-flu, ograniczającym zasięg.
STRZELANIE NA DUŻĄ ODLEGŁOŚĆ
Bardziej szczegółowy opis strzelania
Jest to konkurencja wymyślona i rozgrywana - jak do tej pory - tylko w Polsce i o ile wiem niepodobna do innych zawodów rozgrywanych obecnie na świecie. Jej podstawowe założenia to strzelanie do dużej tarczy z dalekigo dystansu, oraz możliwość swobodnego manewrowania koniem na rozległej przestrzeni.
Teren na którym rozgrywa się cała akcja musi być otwarty i rozległy. Zazwyczaj są to po prostu dwa stykające się ze sobą duże padoki, przedzielone płotem. Po jednej stronie płotu rozciągają się Południowe Stepy, z których nadciąga nieprzyjaciel (symbolizowany przez dużą, kilkumetrową tarczę) a po drugiej Północne Stepy, gdzie operują własne oddziały. Płot nie pozwala podjechać do tarczy bliżej niż na około 40m-50m; jak z tego widać, tutaj minimalna odległość strzału jest mniej więcej taka, jak maksymalna odległość w konkurencji węgierskiej.
Linia startu rozciąga się równolegle do płotu, w odległości około 100m od niego, uczestnicy mogą ją przekroczyć w dowolnym miejscu, jak również w dowolnym miejscu wyjechać kończąc przejazd, czyli maksymalna odległość strzału to jakieś 150m lub trochę więcej, jeśli zawodnik nie startuje dokładnie naprzeciwko tarczy. Ilość strzałów nie jest ograniczona.
KONKURENCJA TERENOWA
Bardziej szczegółowy opis konkurencji terenowej
Terenowa ścieżka łucznicza to kolejny produkt polski, w dużej mierze oparty na idei 'ścieżki huculskiej', czyli wszechstronnego sprawdzianu umiejętności jeźdźca i przede wszystkiom konia w warunkach możliwie naturalnych.
Zawody odbywają się na dystansie od 0,5 do 2-3km, po krętym torze który jest wyraźnie wyznaczony, ale nie ograniczony szrankami; zazwyczaj wiedzie istniejącymi drogami i ścieżkami. Trasę można urozmaicić uwzględnianjąc na niej kilka do kilkunastu przeszkód, naturalnych bądź sztucznych, takich jak strome zjazdy i podjazdy, skoki, przejazdy brodem czy mostkiem - wszystko to, czego mógł się spodziewać Tatar w drodze do bogatych polskich wsi.
Przy trasie rozmieszczonych jest, w zależności od jej długości, kilka do kilkunastu tarcz, pojedynczych lub w grupach, do któych trzeba strzelać w różnych kierunkach (nie tylko w lewo, do przodu czy w tył, ale również w prawo). Tarcze ustawione na prostych odcinkach trasy trzeba ostrzeliwać w galopie, natomiast jeśli ustawiono je w połączeniu z przeszkodami, to strzały oddaje się w dowolnym chodzie - niektóre przeszkody trzeba pokonywać ostrożnie i powoli.
Specyfiką tej konkurencji jest to, że przed zawodami znana jest maksymalna długość trasy, rodzaj przeszkód i maksymalna ilość tarcz (ilosć potrzebnych strzał), natomiast dokładny dystans, tempo, norma czasu, kolejność przeszkód oraz punktacja za trafienie do tarczy podawane są dopiero na odprawie technicznej przed startem, po uwzględnieniu rodzaju podłoża i warunków pogodowych (często ze względu np. na deszcz trzeba pominąć niektóre przeszkody, zbyt niebezpieczne przy mokrym podłożu). Punktacja jest więc ustalana indywidualnie dla konkretnej trasy.
KISHA (YABUSAME) - konkurencje japońskie
Bardziej szczegółowy opis konkurencji japońskich
Japońskie łucznictwo konne jest o tyle interesujące, że jako jedyne chyba na świecie posiada ciągłą, nieprzerwaną tradycję, przekazywaną bezpośrednio od około 1200 roku do czasów współczesnych. Wszędzie indziej umiejętność strzelania z konia jest odtwarzana na podstawie źródeł. "Użyteczność" japońskiej sztuki łuczniczej jest jednak dla nas ograniczona przez specyficzny tylko dla niej sprzęt - niezwykle długi, niesymetryczny łuk yumi i równie długie strzały - posługiwanie się którym wymaga nieco innej techniki niż typowym, krótkim łukiem wschodnim.
W zasadzie sztuka strzelania z konia to po japońsku KISHA, na którą składa się kilka odmian, takich jak yabusame, kasagake, inuoimono etc. jednak to właśnie powstałe na początku XVIIIw. YABUSAME jest obecnie najczęściej demonstrowane i ta nazwa jest powszechnie znana.
YABUSAME jest najbardziej ceremonialną, uroczystą formą kisha. Ma niewiele wspólnego z zawodami, jest raczej rodzajem religijnej ceremonii dla odpędzenia złych duchów i organizowane jest przy świątyniach shintoistycznych (a czasami również dla celów pokazowych, na specjalnych festiwalach).
Odbywa się na ogrodzonym szrankami torze i polega na strzelaniu w pełnym cwale do trzech tarcz umieszczonych z lewej strony. Celami są trzy kwadratowe cedrowe deseczki rozłupujące się przy trafieniu, zatknięte na bambusowych słupach zaledwie 2m w bok od krawędzi toru. W szkole Ogasawara długość toru to 240m z celami rozstawionymi co 80m, natomiast szkoła Takeda używa toru 218m i tarcz rozstawionych co 65m.
Strzały są przewożone w japońskim kołczanie ebira lub wetknięte z tyłu za pas i wyciągane w charakterystyczny dla Japonii sposób, w dół, grotem naprzód. Ze względu na ich długość i wymaganą elegancję ruchów strzelcy potrzebują aż około 5 sekund na założenie kolejnej strzały (nie da się ich wyciągnąć jednym ruchem), stąd 65-80m między celami to wcale nie tak dużo. Używa się strzał z tępym, drewnianym grotem.
Wszystko to jest oczywiście ubarwione typowo japońskim, skomplikowanym ceremoniałem, efektownymi strojami łuczników (wzorowanymi na historycznych strojach myśliwskich) i kolorowymi końskimi rzędami.
|