Zlot Harcerskich Drużyn Jeździeckich i Kawaleryjskich w Poznaniu - Dni Ułana 26-28.04.2002 r.

Bardzo pozytywnie zaznaczyła się na zlocie ekipa szczecińska pod wodzą Rafała Raniowskiego. Począwszy od sposobu w jaki ostatecznie pojawili się na zlocie, poprzez oryginalny image oraz awangardowy powiew, który ze sobą przywieźli:

Broda, lanca, laptop, habit,
Jazda malcem go nie bawi.

O rrrany! Toż to cała epopeja... ale dobra. Usiądźcie wygodnie - zaczynam:


<opowieść>
Pewnego razu, dawno, dawno temu, żył sobie Rafał co miał bardzo barwne życie. Między innymi drobny epizodzik życia zakonnego (bardzo króciutki) po którym stał się posiadaczem habitu braci franciszkanów (OMF).
Złożyło się tak, że on i jego ekipa starszoharcerska (t.j. ludziki w wieku powyżej 15 lat) wybrali się na Zlot Harcerskich Drużyn Jeździeckich i Kawaleryjskich (w skrócie HDJ i HDK) do Poznania - Dni Ułana 26-28.04.2002 r. Rafcio, aby ułatwić sobie podróż, no i spełniając dane wcześniej słowo, podróżował w habicie. Włosy średniej długości, kilkucentymetrowa broda (STĄD BRODA, JAKO ŻE NAJBARDZIEJ Z NASZEJ EKIPY RZUCAŁA SIĘ W OCZY), habit (NA JEGO TLE BRODA PREZENTOWAŁA SIĘ OKAZALE), plecak + ekipa harcerska z lancą (proporczyk pułkowy 12 Pułku Ułanów Podolskich). Cała ta czereda załadowała się do pociągu jadącego przez Poznań. Tam na miejscu wysiedliśmy i przesiedliśmy się do osobówki jadącej przez eee... eee... Puszczykowo, czy Puszczykówko (jestem ignorantem jeśli chodzi o nazwy tych dwóch miejscowości i nigdy nie mogę zapamiętać, która gdzie leży). W trakcie przejazdu (jako miły i grzeczny zakonnik) poprosiłem jednego z "tubylców" aby powiedział nam stację wcześniej (przed Luboniem, w którym mieliśmy nocleg), żebyśmy byli gotowi do wysiadki. W Luboniu wychyliłem się i zapytałem "tubylca", gdzie jesteśmy (była ciemna noc). Powiedział, że w tym Puszczykowie, a Luboń jest stacja dalej. Schowałem się do pociągu. Drzwi się zamknęły, pociąg ruszył i... przesunęła mi się przed oczami tablica z napisem "LUBOŃ". No cóż. Dobrze, że byłem w habicie ;)
Wysiedliśmy na następnej stacji, którą było Puszczykowo (czy jakoś tak). Okazało się, że Luboń jest rzeczywiście "ZA" Puszczykowem, ale nie z tej strony. Zadzwoniłem do Komendantki zlotu i powiedziałem, gdzie jesteśmy, że zwiał nam ostatni pociąg i potrzebujemy transport dla 2 dziewczyn (było nas ośmioro - 6 facetów i 2 babki). Czekaliśmy pół godziny pląsając przy pomniku, celem rozgrzania sztywniejących z zimna członków (proszę bez podtekstów) ;) Po pół godzinie zajechała komendantka zlotu... "maluchem", czyli popularnym w epoce późnego Gierka "Fiatem 126 P". Wrzuciliśmy do niego 2 dziewczyny, część plecaków i komendantkę, a sami ruszyliśmy "z kopyta" śpiewając przez większość drogi "O mój rozmarynie..." (STĄD "JAZDA MALCEM GO NIE BAWI"). Ok. 23.30 byliśmy w Luboniu. Trafiliśmy akurat na konferencję instruktorską o Konnych Drużynach Harcerskich. Ze względu na to, że wchodziłem z marszu, nie przebierałem się w mundur harcerski, tylko wlazłem tam w habicie, co wywołało małą konsternację ludzi (STĄD HABIT). Następnego dnia, jako jedyni (za wyjątkiem Sochaczewa - ale ich lance z proporczykiem dowódcy pułku miał drużynowy zwiniętą i dopiero na militarii, czy na niedzielnych pokazach prezentował) łaziliśmy (w zwartym szyku - już nie jako jedyni) pod własnym proporcem pułkowym (STĄD LANCA).
Wieczorem po powrocie z Poznania odbyła się prezentacja środowisk. Podobno dzięki naszej postawie i celności w układaniu "z marszu" żurawiejek rozruszaliśmy całe towarzystwo (powtarzam za komendantką zlotu: "Dzień przed waszym przyjazdem na kominku było drętwo"). No i wszystkie środowiska prezentowały się albo w formie mówionej (Słupsk, Sopot, Sochaczew, i ktoś tam jeszcze), albo dały przedstawienie (Małysz, itp). A my tu profesjonalnie - laptopik (STĄD TEN LAPTOP), prezentacja multimedialna, pląs harcerski + piosenka..
Ogółem (wg. Komendantki zlotu) wypadliśmy świetnie, ale to w większości zasługa moich ludzi - są świetni i niesamowici i za to ich wszystkich kocham (bez podtekstów) ;)


No i tak to było (oczywiście było tego więcej, ale zamknąłem się w niezbędnych faktach, które i tak nie oddadzą rzeczywistości). :)

(-) Rafał Raniowski


Powrót Powrót