O zakładaniu strzał na cięciwę.
[O zakładaniu strzał na cięciwę.]

Trzymanie podręcznych strzał w dłoni cięciwnej.


Zdjęcia i opis dotyczą sytuacji, kiedy łuk trzymamy w lewej ręce i napinamy cięciwę prawą.
Osoby leworęczne muszą to sobie symetrycznie 'przestawić' w wyobraźni.

Zauważmy, że podczas strzelania z użyciem zekiera mały i serdeczny palec dłoni cięciwnej nie bierze w zasadzie udziału w formowaniu chwytu, palce te po prostu przyciska się do wnętrza dłoni. Dzięki temu można ich użyć do przytrzymania kilku zapasowych strzał.
Wygodnie trzyma się w ten sposób 2-3 strzały a maksymalnie około 5-6 sztuk.

Jako że strzała jak każdy kij ma dwa końce, możliwe jest jej trzymanie po stronie grotu (za sam grot lub za promień poniżej niego), podczas gdy opierzony koniec skierowany jest w dół, lub po stronie nasadki, kiedy to w dół skierowany jest grot.
Ten ostatni sposób jest dość szybki, ponieważ jeśli dłoń mamy w pobliżu nasadki, to zaraz po przyłożeniu strzały do majdanu możemy zacząć zakładać nasadkę na cięciwę i formować chwyt, nie tracąc czasu na przesuwanie dłoni po promieniu. Niestety oznacza to również, że siedząc w siodle wymachujemy grotami strzał (trzymanych z konieczności dość luźno, bo za same nasadki; na chwyt dalej nie pozwala opierzenie) w bezpośredniej bliskości szyi i łba konia, co zwłaszcza w przypadku liściastych, tnących grotów zdecydowanie bym odradzał.
Pozwolę więc sobie pominąć ten wariant, zaznaczając tylko dla porządku jego istnienie.

Trzymając strzały z przodu, możemy je uchwycić za same groty, przyciskając je palcami do wnętrza dłoni - oczywiście tylko groty tarczowe, dość tępe - bądź też ująć promień nieco poniżej grotu. Ten drugi sposób, jako uniwersalny, możliwy do zastosowania zarówno z grotami tarczowymi jak i bojowymi wydaje się bardziej godny polecenia, chociaż wymaga nieco więcej staranności - przestaje być obojętne, którą strzałę złapiemy najpierw; wyciągając spomiędzy palców którąś z dalszych strzał, można zgubić inną, która jest bardziej na wierzchu.

Trzymanie strzał w dłoni cięciwnej.Trzymanie strzał w dłoni cięciwnej.

Trzeba przy tym pamiętać, żeby te dodatkowe strzały trzymać pod takim kątem (możliwie równolegle do przedramienia) aby nie zaczepć opierzeniem o konia (patrz fot.). To również jest łatwiejsze, jeśli trzymamy strzały za promienie poniżej grotu, niż za same groty czy nasadki.

Trzymanie strzał w dłoni cięciwnej.

Technika ta współcześnie kojarzy się z ceremonialnym kyudo, strzelaniem z długiego łuku japońskiego, ale jak świadczą historyczne teksty i ilustracje była stosowana również w najrozmaitszych innych częściach świata, zwłaszcza w połączeniu z kołczanami typu zamkniętego, gdzie strzały były umieszczone w wiszącej u pasa tubie grotami w górę i łatwo było można 'zaczerpnąć' prawą ręką kilka z nich, od razu łapiąc je we właściwy sposób.

Trzymanie strzał w dłoni cięciwnej.

Wszystkie zapasowe strzały możemy trzymać razem, bądź dla większego uporządkowania porozdzielać je między palcami: część między małym palcem a serdecznym a pozostałe między serdecznym a środkowym. Oczywiście ten drugi system wymaga starannego poukładania dobytych z kołczana strzał w dłoni, na co potrzeba trochę czasu.
Ponieważ niezależnie od tego w jaki dokładnie sposób trzymamy strzały, kolejne etapy wygladają identycznie, dalej będziemy więc pokazywać tylko jeden wariant. A więc:

  1. Prawą rękę wraz ze strzałami wysuwamy naprzód, sięgając poza majdan łuku, tak aby wiązka strzał znalazła się tuż przy lewej dłoni, trzymającej łuk.

    Prawą rękę wraz ze strzałami wysuwamy naprzód, sięgając poza majdan łuku, tak aby wiązka strzał znalazła się tuż przy lewej dłoni, trzymającej łuk. fot.1


  2. Palcami lewej dłoni, wskazującym i kciukiem, ewentualnie pomagając sobie środkowym chwytamy strzałę z brzegu wiązki i wyjmujemy ją spomiędzy palców prawej dłoni.
    W momencie wyłuskiwania strzały spomiędzy palców można spróbować oprzeć przeciwny,opierzony koniec wiązki strzał o bok swojego tułowia, pod prawą pachą. To stabilizuje wiązkę i niektórym osobom bardzo pomaga, zwłaszcza przy większej ilości strzał. A niektórym nie (to taki współczesny dodatek, w technikach historycznych - a już zwłaszcza w eleganckim kyudo - się z tym nie spotkałem).

    Opieranie wiązki strzał o bok. fot.2


  3. Prawa dłoń wraz z pozostałymi strzałami przesuwamy po promieniu, aby ująć nasadkę i dokończyć zakładania w jeden z poprzednio opisanych sposobów. Zarówno metoda 'historyczna' jak i 'dwoma palcami' działają tu równie dobrze.

    Przesuwanie dłoni po promieniu strzały. fot.3


  4. W momencie strzału wykonujemy normalną kontynuację - jak widać, trzymane w dłoni strzały zupełnie w tym nie przeszkadzają. Po prawidłowym 'wytrzymaniu' pozycji przez ułamek sekundy możemy podać następną strzałę. W strzelaniu tym sposobem na koniu ważne jest, aby unikać błędu polegającego na bezwładnym opuszczeniu rąk po strzale (no, to oczywiście w ogóle jest ważne, ale w tym przypadku podwójnie) bo łatwo możemy dziabnąć wierzchowca nasadkami po zadzie.

    Pozycja po strzale. fot.4


Oczywiście możemy również wykonać cały manewr trochę inaczej i podać strzały bliżej, chwytając promień lewą dłonią przed prawą, zaraz za grotem (z oczywistych względów nie dotyczy to sytuacji, gdy groty schowane są we wnętrzu dłoni, wtedy do dyspozycji mamy tylko pierwszy wariant). Jak kto lubi - ale wtedy albo trzeba będzie ująć strzały prawą dłonią bliżej środka, co może być trudne przy wyjmowaniu z kołczanu i wymagać poprawiania uchwytu, albo też prawa dłoń będzie miała dłuższą drogę przesuwając się po promieniu aby złapać nasadkę, co nieco wydłuży proces zakładania.

Niezależnie od tego, którą odmianę stosujemy, niestety bardzo ciężko jest 'dobierać' strzały z kołczana, to znaczy trzymając jeszcze w dłoni jedną czy kilka strzał próbować uzupełnić ten zapas. Coś się nam prawie zawsze zaczepi albo i wypadnie.
Wszystkie trzymane w dłoni strzały trzeba najpierw wystrzelić (albo ostatecznie przełożyć do drugiej ręki, łapiąc razem z łukiem, sięgnąć do kołczana a potem znowu zabrać strzały chwilowo przytrzymane przy łuku - ale to już zaczyna być trochę za skomplikowane) i dopiero potem swobodnie sięgnąć po następną porcję. Nieco to zmniejsza uniwersalność metody.




Poprzedni rozdział.